Jakiś czas temu postanowiłam, że nie
napiszę już nic o Indiach, nie wiem czy w ogóle kiedykolwiek będę
jeszcze pisać na temat takich pośpiesznych wyjazdów (pośpiesznych
czyli takich gdzie nie spędzam w jednym miejscu miesiąca) i w ogóle
koniec z tym. No bo przeżyłam, przyjechałam i z pewnością nie
muszę donosić że żyję. Jednak patrząc na te wszystkie zdjęcia
chciałabym je chociaż pokazać, bez zbędnego rozpisywania (co mi
się pewnie nie uda). Tym razem jednak, jeśli ktokolwiek to czyta,
chciałabym napisać o dobrych warsztatach na których byłam w
ramach festiwalu Watchdocs w Krakowie w minioną niedzielę.
Warsztaty nazywały się „Post-turysta” i mniej więcej tyle o
nich wiedziałam wybierając się na nie. Wszystko działo się w
lokalu NGO zwanego „Autonomia” przy ulicy Krakowskiej, wymarzona
meta każdej organizacji pozarządowej. Też chciałabym taką mieć.
Była nas siódemka – 2 prowadzących warsztaty, 1 organizatorka,
która jednocześnie była słuchaczką, i my – 4 przypadkowe
dziewczyny – a gdyby z Agatą nas nie było... byłaby ich dwójka.
A szkoda, bo myślę, że wielu przydałoby się od czasu do czasu
tak miło spędzone 5 niedzielnych godzin ;). Cieszę się więc że
warsztatów nie odwołano.
Były bardzo przystępne (zwłaszcza
po dwóch dniach konferencji medycznej, nawet jeśli dotyczyła
profilaktyki :p), a jednocześnie bardzo otwierające oczy na
„kulisy” przemysłu turystycznego. Było ekonomicznie i
psychologicznie, o paru interesujących efektach, o których mowa
ponoć na pierwszym roku ekonomii, o tym kto jest narratorem
turystycznej wyobraźni (czyli czyimi oczami i jak widzimy „inne
światy”) i o tym, że fotografia nie jest niewinna, bo stawia nas
w szczególnej sytuacji. Zwłaszcza kiedy jedziemy do Afryki/Indii
mając przed oczami te wspaniałe nationalgeographic zdjęcia
umorusanych dzieciaczków, które już wkrótce upolujemy. W
nawiązaniu do tego obejrzeliśmy krótki film „Framing the other”
o zwyczajnej turystycznej wizycie u afrykańskiego ludu Mursi (poniżej trailer).
Celem całych warsztatów było przede
wszystkim zadawanie pytań. Pytań bez odpowiedzi, które wiążą
się z tym jak dwuznaczny jest cały biznes i takich na które, jeśli
chce się podróżować świadomie, trzeba sobie odpowiedzieć
samemu. Nie wiem jak często zadajecie sobie pytania i kontemplujecie
swoje zachowania, pytacie siebie „dlaczego to robię i jakie może
mieć skutki?”. Ze smutkiem przyznaję, że ja – niestety –
robię to nieczęsto, dlatego za każdym razem tego typu warsztaty (w
zasadzie były to dopiero drugie takie, po „krytycznym czytaniu”
Stambule na pierwszym wyjeździe z „Młodzieży w Działaniu”)
robią na mnie spore wrażenie, do czasu aż zapomnę o częstym zadawaniu
sobie pytań i krytycznym myśleniu, bo zapomina się o tym łatwo. Brzmi to wszystko pokrętnie, więc pozostaje mi powiedzieć
tylko jedno – jeśli macie szansę, pójdźcie na podobne
warsztaty, poczytajcie stronę projektu, albo spróbujcie dotrzeć do
filmu, który zobaczyłyśmy godzinę po warsztatach, a który mógłby
być w pewnym sensie ich podsumowaniem - „Szlaki gringo” (też trailer poniżej). O wiele
lepiej się czułam na nim, kiedy już przestali mówić o Boliwii
;).