|
Castillo de Sagunto |
Dzisiaj będzie krótko, naprawdę uważam że jeżdżenie samochodem i spanie w domu albo bezosobowym hotelu zabija przygody :p. Chyba, że zepsują Wam się hamulce, jak nam w Łoniowie w drodze do Lublina. No, wtedy zaczyna się przygoda!
|
La Judería - Sagunto |
|
La Judería |
Zjawiając się dość często w
Walencji i mając do dyspozycji samochód oraz niewiele czasu zaczęłam
szukać atrakcji w najbliższej okolicy. Okazuje się, że
jest tu całkiem sporo do zwiedzenia. Tym razem na północ od
Walencji.
Najważniejsze jest Sagunto, miasto o
ponad 2000-letniej historii, które mijaliśmy sporo razy jako
„jakiśtam zamek na wzgórzu”. Sagunto zostało założone
przez
Iberów (lud nieznanego, najprawdopodobniej berberskiego pochodzenia, w kwestii pochodzenia Hiszpanów :p), widziało panowanie Greków, Rzymian. Wikipedia
rzecze, że w 219 p.n.e. zdobycie miasta przez Kartagińczyków
prowadzonych przez Hannibala doprowadziło nawet do wybuchu II wojny
punickiej! Później przejęli je Arabowie i Królestwo Aragonii.
Sagunto miało swój złoty wiek w okolicach VIII wieku n.e., stopniowo
tracąc swoje znaczenie na rzecz Walencji. Ja już czuję powiew
historii :p.
Największe wrażenie robi jednak
wejście na wzgórze gdzie mieszają się pozostałości po
wszystkich, którzy zamieszkiwali te okolice. Przy drodze na nie
znajduje się mocno zmodernizowany teatr rzymski z 1 wieku n.e. U
stóp wzgórza znajduje się małe stare miasto w sporej części
złożone ze starej dzielnicy żydowskiej, ponieważ w Sagunto dłużej
niż w Walencji zezwolono na przebywanie Żydów.
|
Castillo de Sagunto |
|
Coves de Sant Josep |
Nieco dalej
od Walencji, juś w prowincji Castellon, znajdują się jaskinie
(Les grutes de Sant Josep)
z podziemną rzeką, która na być najdłuższą, żeglowną rzeką tego typu w Europie. Porusza się po
niej łódkami, ale niestety dostępna dla zwiedzających jest może
1/3. Mimo licznych badań nie wiadomo skąd bierze się rzeka, nie
odkryto też końca jaskini. Prezentuje się przepięknie, chociaż
przejażdżka jest dość krótka i nie można robić zdjęć (te
które udało mi się więc zrobić z ukrycia są paskudnie
rozmazane). Czekając na kolejną turę przeszliśmy się do pustelni
i wykopalisk, które znajdują się dokładnie nad jaskinią. Cała
okolica jest usiana podobnymi stanowiskami.
Ostatnim
miejscem, najbliższym Walencji jest miejscowość El Puig de Santa
Maria, którego główną atrakcją jest klasztor założony w XIII
wieku przez świętego Pedro Nolasco, twórcę Zakonu Mercedarian
(polska nazwa, inaczej: Zakon
Najświętszej Maryi Panny Miłosierdzia dla Odkupienia Niewolników).
Celem zakonu było odzyskiwanie chrześcijańskich jeńców z rąk
muzułmanów, kiedy chrześcijańskie królestwa odzyskiwały
półwysep Iberyjski. Podczas takiej wyprawy Pedro znalazł ukrytą
pod dzwonem płaskorzeźbę Matki Boskiej, która miała pomóc w
zwycięskich wyprawach.
Wokół płaskorzeźby wybudowano klasztor,
który jednak w połowie XX wieku był prawie kompletnie zniszczony,
obecny jest więc jego repliką wybudowaną wysiłkiem mieszkańców okolicznyh miasteczek, którzy też postarali się o wpisanie go na listę zabytków. W jednej części wciąż mieszkają
zakonnicy, obecnie zajmujący się pomocą więźniom, a w reszcie
można urządzić na przykład całkiem ładne wesele :). Kiedy
przyjechaliśmy pod klasztor 5 stycznia (czyli w dzień głównych
obchodów święta 3 króli) znaleźliśmy informację, że akurat tego dnia
jest 50% zniżki na wstęp, a wizyta z przewodnikiem zaczynała się
za 15 minut. Okazało się że byliśmy jedynymi zwiedzającymi, ale
nasza nieco roztargniona przewodniczka i tak zrobiła nam private
tour. W całym klasztorze można podziwiać spore ilości przepięknie malowanych płytek (azulejos) z kolejnej fabryki ceramiki w pobliżu Walencji, położonej w Manises.
|
Monasterio de Santa María del Puig |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz