sobota, 7 marca 2015

Jaskinie, antyczne miasta i klasztory

Castillo de Sagunto
Dzisiaj będzie krótko, naprawdę uważam że jeżdżenie samochodem i spanie w domu albo bezosobowym hotelu zabija przygody :p. Chyba, że zepsują Wam się hamulce, jak nam w Łoniowie w drodze do Lublina. No, wtedy zaczyna się przygoda!
La Judería - Sagunto
La Judería
Zjawiając się dość często w Walencji i mając do dyspozycji samochód oraz niewiele czasu zaczęłam szukać atrakcji w najbliższej okolicy. Okazuje się, że jest tu całkiem sporo do zwiedzenia. Tym razem na północ od Walencji.
Najważniejsze jest Sagunto, miasto o ponad 2000-letniej historii, które mijaliśmy sporo razy jako „jakiśtam zamek na wzgórzu”. Sagunto zostało założone przez Iberów (lud nieznanego, najprawdopodobniej berberskiego pochodzenia, w kwestii pochodzenia Hiszpanów :p), widziało panowanie Greków, Rzymian. Wikipedia rzecze, że w 219 p.n.e. zdobycie miasta przez Kartagińczyków prowadzonych przez Hannibala doprowadziło nawet do wybuchu II wojny punickiej! Później przejęli je Arabowie i Królestwo Aragonii. Sagunto miało swój złoty wiek w okolicach VIII wieku n.e., stopniowo tracąc swoje znaczenie na rzecz Walencji. Ja już czuję powiew historii :p.
Największe wrażenie robi jednak wejście na wzgórze gdzie mieszają się pozostałości po wszystkich, którzy zamieszkiwali te okolice. Przy drodze na nie znajduje się mocno zmodernizowany teatr rzymski z 1 wieku n.e. U stóp wzgórza znajduje się małe stare miasto w sporej części złożone ze starej dzielnicy żydowskiej, ponieważ w Sagunto dłużej niż w Walencji zezwolono na przebywanie Żydów.
Castillo de Sagunto
Coves de Sant Josep
Nieco dalej od Walencji, juś w prowincji Castellon, znajdują się jaskinie (Les grutes de Sant Josep) z podziemną rzeką, która na być najdłuższą, żeglowną rzeką tego typu w Europie. Porusza się po niej łódkami, ale niestety dostępna dla zwiedzających jest może 1/3. Mimo licznych badań nie wiadomo skąd bierze się rzeka, nie odkryto też końca jaskini. Prezentuje się przepięknie, chociaż przejażdżka jest dość krótka i nie można robić zdjęć (te które udało mi się więc zrobić z ukrycia są paskudnie rozmazane). Czekając na kolejną turę przeszliśmy się do pustelni i wykopalisk, które znajdują się dokładnie nad jaskinią. Cała okolica jest usiana podobnymi stanowiskami.
Grutes de Sant Josep (zdjęcie ze strony)
Ostatnim miejscem, najbliższym Walencji jest miejscowość El Puig de Santa Maria, którego główną atrakcją jest klasztor założony w XIII wieku przez świętego Pedro Nolasco, twórcę Zakonu Mercedarian (polska nazwa, inaczej: Zakon Najświętszej Maryi Panny Miłosierdzia dla Odkupienia Niewolników). Celem zakonu było odzyskiwanie chrześcijańskich jeńców z rąk muzułmanów, kiedy chrześcijańskie królestwa odzyskiwały półwysep Iberyjski. Podczas takiej wyprawy Pedro znalazł ukrytą pod dzwonem płaskorzeźbę Matki Boskiej, która miała pomóc w zwycięskich wyprawach.
Wokół płaskorzeźby wybudowano klasztor, który jednak w połowie XX wieku był prawie kompletnie zniszczony, obecny jest więc jego repliką wybudowaną wysiłkiem mieszkańców okolicznyh miasteczek, którzy też postarali się o wpisanie go na listę zabytków. W jednej części wciąż mieszkają zakonnicy, obecnie zajmujący się pomocą więźniom, a w reszcie można urządzić na przykład całkiem ładne wesele :). Kiedy przyjechaliśmy pod klasztor 5 stycznia (czyli w dzień głównych obchodów święta 3 króli) znaleźliśmy informację, że akurat tego dnia jest 50% zniżki na wstęp, a wizyta z przewodnikiem zaczynała się za 15 minut. Okazało się że byliśmy jedynymi zwiedzającymi, ale nasza nieco roztargniona przewodniczka i tak zrobiła nam private tour. W całym klasztorze można podziwiać spore ilości przepięknie malowanych płytek (azulejos) z kolejnej fabryki ceramiki w pobliżu Walencji, położonej w Manises.
Monasterio de Santa María del Puig

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz